Po długich namysłach wspólnie z Łukaszem i Wojtkiem postanowiliśmy pojechać na Mio Fujifilm Bike Maraton do Tarnowa. Wiedzieliśmy, że są to zawody nieco wyższej ligi ale stwierdziliśmy, że nie jesteśmy w stanie zrobić sobie lepszego treningu przed maratonem w Nowym Żmigrodzie który odbędzie się za tydzień. Już na początku byliśmy pozytywnie zaskoczeni sprawami organizacyjnymi i wszystko odbywało się bez komplikacji. Stwierdzam, że od Mio Fujifilm powinni się uczyć organizatorzy cyklokarpat. Ustawiliśmy się na starcie i ruszyliśmy, od razu ostry start i po przejechaniu około kilometra czekała na nas Góra Św Marcina gdzie stawka się rozciągnęła. Później pierwszy rozjazd i znów mniej osób. A po rozjeździe na mega/giga to już jechałem praktycznie sam do mety dublując jedynie osoby jadące rekreacyjnie trasę mega gdyż końcówka pokrywała się z giga. Ostatnie kilometry to już były mordercze ale mimo wszystko było super. Zająłem ostatecznie 16 miejsce w kategorii a 37 w open co myśle jest całkiem dobrym wynikiem. Koledzy z teamu się popisali nieco lepiej, Łukasz 10 a Wojtek 11.
Wcześniej wróciłem z pracy i postanowiłem pojechać na większy niż zwykle dystans. Przejechałem miasto i spotkałem Łukasza który też był już po pracy i postanowiłem na niego zaczekać żeby pojechać razem. Pojechaliśmy w stronę Grodziska i dalej szlakiem żółtym dojeżdzając na Górę Chełm, skąd dalej na sąsiedni szczyt Bardo i dalej zjazd do szlaku zielonego którym to mieliśmy dojechać do Frysztaka, niestety zgubiliśmy oznaczenia i pojechaliśmy inną trasą. Troche było późno a poza tym ja już traciłem siły więc nie jechaliśmy już na planowany "niebieski" tylko udaliśmy się asfaltem do domu i jak to już klasycznie bywa wiatr w oczy. Pozdrower
Wspólnie z Wojtasem pojechaliśmy na Brzeżanke pocisnąć troche pod góre, później wróciliśmy kawałek i zjechaliśmy do Godowej skąd udaliśmy się szlakiem czarnym na Górę Niebylecką. Na koniec jeszcze podjazd pod nadajnik w Strzyżowie i zjazd lasem.
II edycja Cyklokarpat tym razem w Krośnie. Trasa z dużą różnicą wzniesień i chociaż spora część po asfaltach to nie było lekko. Gdy tylko wjechaliśmy do lasu to przywitały nas błota. Udało mi się nie pogubić ale pomimo zapewnień organizatorów trasa nie była wytyczona i oznaczona najlepiej. Po nauczce z Przemyśla organizator zapewnił dyplomy i drobne upominki dla osób zajmujących pierwsze 6 miejsc oraz były nagrody losowe 5 (słownie "pięć") Tyle krytyki ale jak się płaci 60zł wpisowego to ma się pewne wymagania ze strony organizatorów.
Z Wojtkiem Rotośniówkami do góry po dużym błocie, standardowa trasa na Łętownie, następnie asfaltem na tropie a później wzdłóż szlaku żółtego do Szufnarowej i spowrotem tą samą trasą.
Pomimo nadal kiepskiej formy postanowiłem pojechać na Puchar Tarnowa. Trudne warunki i wysoka stawka i kłopoty z żołądkiem sprawiły, ze nie podołałem i nie ukończyłem ale chęci były i przejechałem 3 kółeczka i jak się później okazało wiele osób również miało problemy tak że ostatecznie sklasyfikowali mnie na 9 miejscu i zdobyłem pare punkcików i na koniec wylosowałem nagrodę, drobną ale zawsze nagroda i to się liczy. Łukasz zakończył 6 a Wojtas 8, Bartkowi niestety się nie udało ale również liczą się chęci. Pozdrower
Późny powrót do domu z pracy ale i tak wybrałem się standardowo na niebieski. Jechało się bardzo ciekawie, byłem zdziwiony że pomimo ostatnich opadów w lesie było w miarę sucho. Po drodze tropiłem ślady Łukaszowej oponki. Ale miałem dziwne wrażenie, że ktoś tam na górze chce mi zrobić kuku i tak na szlaku najpierw wyskoczył mi dzik i napędził stracha a później straszyło mnie szczekanie psa. Na szczęście nie przybiegł. Pochwalić się trzeba, że po raz pierwszy w tym sezonie udało mi się wyjechać na całą Górę Królewską. Kto jechał to wie jaka jest momentami stroma. Od Węglówki na szlaku czarnym leśnicy ciągneli drzewa na smyka po ścieżce i zrobili z niej podobną do fragmentu na niebieskim (fot 2). Dodatkowo towarzyszyło okrutne błoto na szczęście im bliżej szczytu to było go coraz mniej. Gdy już "prawie" wyjeżdzałem z lasu wpadłem w koleinę i zaliczyłem upadek. Wstałem cały w błocie które zamortyzowało upadek. Na fotce poniżej wydać trasę mojego ślizgu po błocie. Tu z mojej strony przestroga dla bikerów którzy jeżdzą bez kasków. Ten wydatek się opłaca! Na koniec foto jak wyglądałem już po powrocie do domu :) Pozdrower
Dzisiaj postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i udałem się rowerkiem do swojej dziewczyny która mieszka w Rzeszowie. Ania wyjechała mi na przeciw i tak oto spotkaliśmy się w Boguchwale gdzie postanowiliśmy zrobić mały przystanek. Zjechaliśmy z drogi głównej i przypadkiem znaleźliśmy bardzo ciekawe miejsce gdzie spotkaliśmy łabądzia i zaskróńca :P Miałem okazję pobawić się w fotografa niczym z Animal Planet :) Później rozpadał się deszcz i musieliśmy przeczekać go pod przypadkowym dachem jakiegoś garażu. Później pojechaliśmy bocznymi uliczkami w sronę Rzeszowa a stamtąd już wróciłem główną drogą do domku. Po wczorajszym średnia nie specjalna ale liczą się chęci :)
Maraton Przemyśl. Wybraliśmy się w czwórkę, Bartek, Łukasz, Wojtek i ja. Dużo się nie będe rozpisywać ponieważ pozytywnie w całej imprezie można ocenić Nasz występ. Łukasz miał pecha i złapał gumę ale mimo to nadrobił stracony czas i zakończył wyścig na 4 miejscu, ja byłem 6 a Wojtek 7. Bartek jechał w młodszej kategorii i zajął również dobre miejsce 5. A co do maratonu to jak na tak wielu sponsorów organizatorzy się nie postarali. Trasa była ciekawa ale miejscami słabo oznaczona, nagrody mogły być lepsze, za pierwsze 6 miejsc powninni dawać przynajmniej jakiś dyplom tak jak jest to na innych tego typu imprezach. Miały być koszulki po zapisaniu się przez internet a rejestracja ta została wyłączona i tylko nieliczni skorzystali. Miały być również nagrody losowe a również ich nie było. Taka mała krytyka z mojej strony. To są szczegóły ale istotne. Była za to rywalizacja i maraton uznaje za udany. Oto kilka moich fotek z przed i po maratonie. POZDROWER
Dziś w planah nie było żadnej wycieczki ale jako, że w sobotę szykuję sie maraton w Przemyślu tak dziś postanowiłem gdzieś się wybrać ażeby jutro już odpoczywać. Tak więc umówiłem się z Bartkiem a między czasie zadzwonił Łukasz i tak pojechaliśmy w trójkę w okolicę Babickiego stoku. Po drodzę spotkaliśmy bikeów z Rzeszowa z którymi umieszczam fotę. Pozdrawiamy STRZYŻÓW MTB TEAM
Na koniec mój bratanek Mateusz z którego wkrótce będzie niezły zawodnik :)
Witojcie. Jestem Piotrek mam 20 wiosen i jeżdze ze swoimi koluniami po lasach w okolicach Strzyżowa. Mój sprzęcik niczym się szczególnym nie wyróżnia więc się specjalnie chwalił nie będe. Pozdrower :)